Bracia


Było braci trzech.
Jeden Rus, drugi Czech,
A trzeci Lech.
Każdy wzrostu pięknego,
Każdy serca śmiałego,
każdy dzielny jak sokół miał drużynę przy boku.
Każdy wojak w drużynie niósł łuk, tarczę i topór.
W zgodzie bracia ci żyli,
za turami gonili,
łosie w borach ścigali,
jedną mową gadali.
Aż przyszedł wreszcie czas taki,
że rozleciały się ptaki,
że powiedzieli we trzech,
Czech, Rus i Lech:
- Świat szeroki naokół,
a z nas każdy jak sokół.
Przestrzeni nam potrzeba,
własnej ziemi i nieba.
Każdy ze swą drużyną niech jedzie w stronę inną.
Niechaj gród swój postawi,
dobre imię rozsławi.
I bratnim zwyczajem całowali się wzajem,
wzajem dłonie ścisnęli,
na drużyny skinęli.
- Żyjcie w szczęściu, bratowie,
Bogowie dajcie siłę i zdrowie.
Nic serc naszych nie zmieni,
choć będziem oddaleni.
Tak powiedzieli we trzech,
Czech, Ruś i Lech.
Czech jechał na południe w krainę żyzną cudnie.
Ujrzał Wełtawy fale i już nie spieszy dalej.
Zatrzymał swe orszaki, kazał poić rumaki.
- Postawię tu grodzisko przy rzece blisko.
- I u Wełtawy wód wzniósł Prahę, piękny gród.
Zaś Rus na czele młodzi
Jechał, gdzie słońce wschodzi.
Jechał przez stepy, bory, poranki, dnie, wieczory,
aż z konia zsiadł bystrego u Dniepru brzegów.
- Tu gród mocny postawię,
we świecie go rozsławię.
Kijów niechaj się zwie,
tu będzie władztwo me.
Lech z junakami zasię na zachód spieszył w tym czasie.
Przez bór jadąc wspaniały świat przejechał niemały.
Aż po długiej podróży białego orła ujrzał.
Leciał orzeł do słońca nad lasami bez końca,
piórami ślicznie świecił, w Lechu zachwyt rozniecił.
- Orle, ty mnie zaprowadź,
gdzie mam dom swój zbudować.
Gdzie mam gród swój postawić. dobre imię rozsławić
Orzeł Lecha pozdrawia, ludzkim głosem przemawia:
- Tu na dębie najwyższym, co jest słońcu najbliższy,
tu na dębie szumiącym, w czysty miesiąc patrzącym,
pod miesiącem, pod gwiazdą, białych orląt mam gniazdo.
- Tu ci z konia czas zsiadać, gród warowny zakładać,
gród warowny postawić, swoje plemię rozsławić.
Będą wśród tej krainy żyć twe wnuki i syny,
wnuków wnuki i dzieci tu, gdzie gniazdo me świeci
I zsiadł z konia Lech śmiały, gród zbudował niemały.
- Niechaj Gnieznem się zowie, bo tu w gnieździe - orłowie.
W długie wieki jaśniała Gniezna piękność i chwała.
Biały orzeł strzegł grodu i polskiego narodu.



Anna Świrszczyńska