O chłopcach w wilki przemienionych


Biegli po lesie młodzieńcy
Za odyńcem podążając
Patrzą, a baba chrust niesie
Pod ciężarem się słaniając

Pomóżcie mi chłopcy, rzecze
Z ciężarem nie daję rady
A dla was to piórko przecie
Zaśmiali się chłopcy z baby

Na coś chrustu tyle brała
Skoro nie dźwigniesz połowy
Radź sobie, babo zgrzybiała,
Myśmy tu przyszli na łowy

Na te słowa baba rzecze:
Tako wybraliście sami
Wyście jak wilki człowiecze
Tako i bądźcie wilkami

Na czterech łapach biegajcie
Przez chaszcze leśne i osty
A spokoju nie zaznajcie
Nim was obmyje krew siostry

Tak jako rzekła się stało
W wilki zmienione chłopięta
I chociaż wilcze, ich ciało
o ludzkim życiu pamięta

Do domu tako wrócili
Choć droga nie była prosta
I w jednej chwili zwęszyli
Że owce pasie ich siostra

Skaczą jej tedy na głowę
Tako tłumacząc swą zbrodnię:
"Jedno za trzy życia nowe,
Za braci zginęła godnie"

I stają się ludźmi na nowo
A ludzką przybrawszy postać
Wracają tą samą drogą
Aby do wiedźmy się dostać

Szukają w borze pradawnym
Aż nagle poczuli zapach
Ziół wonnych dym tam na dworze
I chatę spostrzegli w krzakach

"Wyłaź tu, wiedźmo", wołają
Zapłacisz za nieżyczliwość
Za krzywdę braciom zadaną
Czeka cię dziś sprawiedliwość

I z chaty baba wychodzi
i patrzą bracia zdumieni
jak baba się w męża przerodzi
męża całego w zieleni

"Jam Jarun jest" - mąż ów rzecze
"Nie mówcie o sprawiedliwości,
Pomnijcie dzieci człowiecze
O własnej niegodziwości

Za zło spotkała was kara
O pomoc wy nie prosiliście
Do wioski pobiegliście zaraz
I siostrę swą zabiliście

Jej życie przed wasze stawione
Niewinne zgładziliście dziecię
Za czyny te krwią oprawione
Na zawsze wilkami będziecie

I rzucił klątwę swą na nie
W wilki zamienił młodzieńce
A za niegodziwców skaranie
Pokłońmy się Bogom w podzięce.

Przemko z Koła