Mysia wieża w Kruszwicy


Po pogrzebie Popielą starszego wybran został na jego miejsce syn jego, drugi Popiel, którego Chostkiem od brody i włosów na głowie rzadkich, co rozpustnego znaczy, zwano: a to z dozwoleniem stryjów jego książąt. Lecz dla jego młodych lat więcej stryjowie rządzili niż on sam. 

Gdy dorósł, dali mu żonę z Niemiec, która mu się bardzo wkradła w serce, tak iż ona rządziła, a nie on: przeto o nic innego nie dbali, jedno tańcowali, dobrej myśli byli. Bacząc to stryjowie jego upominali go, aby tego poprzestał, a R. P. przedsięwziął i o niej lepiej radził. Żonę takoż jego upominali mówiąc: przetośmy cię synowcowi za małżonkę dali, spodziewając się tego po tobie, abyś go ty, jako mędrsza, hamowała od tych zbytków, które czyni. Lecz i ona, bojąc się tego, aby mimo syny jej albo męża, którego z stryjów innego nie obrali, zmówiła się z mężem, kazała mu się rozniemóc na śmierć, a gdy tak uczynił, obesłał stryje wszystkie, powiadając im, iż się na śmierć rozniemógł, i prosząc, aby się do niego zjechali, chcąc przed nimi testament uczynić. Gdy przyszli, cieszyli chorego: on im dzieci i żonę poruczał, był płacz po wszystkim dworze; ku wieczorowi prosił ich, by siedzieli przy nim, a pili z nim i jedli. Przyniesiono trunki ktemu przyprawione, napił się sam najpierw z jednego kubka, a onym drugie przyprawne z trucizną podano; gdy się porządkiem napili, strzegąc tego, aby tam który zaraz nie padł, zmyślił sobie, iż się chce uspokoić i prosił, żeby mu ustąpili, aby mógł usnąć. Ustąpili wszyscy precz, winszując mu zdrowia. Gdy przyszli do gospod, rozpalił ich jad, wielką boleść cierpieli, rychło pomarli.

Gdy pani księżna usłyszała o ich śmierci, pomówiła, iż ich Bogowie skarali. Powiadając to, że musieli co złego nam myślić, i nie dała ich chować, jedno w jezioro wmietać; z których ciał poczyniła się wielkość myszy, które się rzuciły na Popielą i zżarły go, i zamordowały i jego żonę, i syny, których nie mogli słudzy ani ogniem, ani bronią odegnać; a chociaż na wodę uciekali, wszędzie ich myszy goniły, aż na koniec gardła dali od nich na zamku kruszwickim.

Gmin kruszwicki utrzymuje po dziś dzień, że Popiel chcąc się od natrętnych myszy zasłonić, kazał zrobić wielką szklaną banię, w której się zamknął z żoną i z dziećmi, i tak kazał się puścić na jezioro Gopło, ale i to nie pomogło, bo myszy banię przegryzły i zajadły Popiela.

Lucjan Siemieński